niedziela, 13 stycznia 2013

23. BYĆ..xx



  Pierwszą rzeczą jaką usłyszałam było pikanie. Chciałam podnieść rękę i wyłączyć ten cholerny budzik. Ale nie byłam w stanie jej unieść. Wszystko mnie bolało. Ale lepsze to niż nie czucie niczego. Przez pewien czas jakbym dryfowała. Nie latałam ani nic w stylu opuszczania ciała jak w filmach. Po prostu byłam ale jakby mnie nie było. Teraz gdy odzyskałam czucie i inne zmysły, napawałam się wszystkim. Mimo ciągłego bólu cieszyłam się, że mogę znów BYĆ. Nie otwierałam oczu. Bałam się tego co zobaczę. Przed oczami przelatywały mi urywki wydarzeń. Moment w, którym to auto uderzyło we mnie... Te obrazy były straszne. Ale najgorsze ze wszystkiego było to, że nie umiem sobie przypomnieć czemu byłam wtedy na ulicy. Pamiętam niektóre wydarzenia, ale nie mogłam sobie przypomnieć twarzy i imion ostatnio poznanych ludzi. Całe tygodnie jakby uciekły z mojej pamięci. Miałam przeczucie, że były to cudowne wspomnienia.
Moje rozmyślania przerwały jakieś szmery. Wcześniej tego nie zauważyłam, ale teraz wyczuwałam jakieś ruchy obok mnie. Słyszałam przytłumione szepty i szuranie krzeseł. Po chwili doszły do mnie męskie głosy, które cicho śpiewały.



            There’s not a thing that I would change 

Cause you’re amazing

Just the way you are
And when you smile,
The whole world stops and stares for a while
Cause girl you’re amazing

Just the way you are


Poznałam tekst. Moja ulubiona piosenka. Uśmiechnęłam się, ale bardzo zabolała mnie twarz, więc zamieniło się to w grymas bólu. Wszystko ucichło. Wystraszyłam się, że znów stracę przytomność. Nie znoszę bezradności, a teraz nawet się poruszyć nie mogę. Słyszałam łkanie. "Nie chcę, żeby ktoś przeze mnie płakał." Chciałam im dać jakiś znak, że tu jestem, żeby się nie martwili, że wszystko okey. Kimkolwiek byli. Bardzo pragnęłam otworzyć oczy, lecz moje powieki jak na złość się nie unosiły. Zebrałam w sobie całą siłę, której i tak miałam mało, i powoli zaczynałam coś widzieć. Widok był zamazany, więc zamrugałam kilka razy, aby odpędzić mgłę. Oślepiło mnie białe światło.  Zmurżyłam oczy i zaczełam się wszystkiemu przyglądać. Wydawało mi się, że pierwszy raz widzę te rzeczy. Jak dziecko. Ściany pokoju były białe. Żadnych kolorów. I dziecie się potem, że w szpitalu ludzie w depresję wpadają. Ogarnęłam salę, po czym mój wzrok padł na ....yy... pięciu chłopaków po mojej prawej. Nie zauważyli, że się ocknęłam. Dwóch z nich siedziało z twarzami w dłoniach i cali się trzęśli. Domyślam się, że płakali. Pozostali dwaj próbowali ich pocieszać, ale było widać, że im to nie idzie i sami mają zaczerwienione oczy od płaczu. Piąty chłopak stał przy oknie tyłem do mnie i rozmawiał przez telefon. Chyba najlepiej się trzymał. Niestety żadnego z nich nie rozpoznawałam. 

5 komentarzy:

  1. Uuuuuuuu. Niech sobie wszystko przypomni. Bo Nialluś będzie cierpiał....

    OdpowiedzUsuń
  2. Wowww..! Szkoda mi chłopaków..! Myślę, że z Niną będzie wszystko dobrze.......ale znając ciebie nic nie wiadomo..:D

    OdpowiedzUsuń
  3. ciastkokarmel.blogspot.com Polecam !

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech sb przypomnij , żal mi Nialla !!! :'(

    OdpowiedzUsuń