sobota, 5 stycznia 2013

20. Mój tyłek.!

  *********Niall**********

  Gdy się przebudziłem, wyciągnąłem rękę, aby objąć Ninę, ale trafiłem w powietrze. Szybko się podniosłem, ale dziewczyny nie było ani śladu. Wystraszyłem się, że znowu gdzieś uciekła. Już chciałem wstać i jej szukać, gdy szatynka weszła do pokoju. Była strasznie blada. Podeszła do łóżka i położyła się obok mnie. Przytuliłem ją od tyłu.
- Hej skarbie. Jak się czujesz.?- wyszeptałem z troską wprost do jej ucha.
- Hej kocie. Nie najlepiej. Głowa mi pęka. - odwróciła się twarzą do mnie.
- Dać ci tabletkę.?
- Nie. Już zażyłam. Ale dziękuję.- uśmiechnęła się blado.
- A...yy.. Pamiętasz może coś z wczoraj.?- zapytałem niepewnie.
- Ja.... nie wiele. Ale pamiętam mój telefon do ciebie. Przepraszam Cię bardzo. - zaszkliły jej się oczy. Mi też.
- Nic się nie stało. Tylko... Myślałem, że już mnie nie kochasz. A potem się bałem, że coś ci się stanie i cię stracę. Ciągle zastanawiałem się, dlaczego.? I do głowy przychodziła mi tylko jedna odpowiedź: że mnie nie kochasz. A ja cię tak bardzo.. i - po policzku popłynęła mi łza. Nina natychmiast ją starła kciukiem, po czym delikatnie mnie pocałowała.
- Nigdy więcej tak nie myśl. Kocham Cię i to się nigdy nie zmieni. Nawet jeśli kiedyś nie będziemy razem będę cię kochać. Jeśli raz się coś do kogoś czuje, to to na zawsze pozostaje z nami i zawsze będzie się coś czuć do tej osoby.- pocałowała mnie ponownie. Tym razem dłużej. Po chwili się od siebie oderwaliśmy, a ona położyła się na moim torsie. Leżeliśmy w ciszy, wsłuchując się we własne oddechy i bicie serc. Ciszę przerwała  szatynka, która zaczęła coś nucić.
- Zaśpiewaj mi coś.- poprosiłem.
- Ja.? Ale ja nie potrafię..
- Ta jasne.. A ja jestem księdzem.- powiedziałem z sarkazmem.- Proszę.- dałem jej buziaka w policzek na zachętę.
- W sumie to mogę coś zaśpiewać. Ale tylko jeden raz.
- No, ale..yyyy.. Nieeeee..
- Niall.
- Ohhh. No dobra. Zaczynaj.

I have died everyday
waiting for you
Darling don't be afraid
I have loved you for a
Thousand years
I'll love you for a
Thousand more

( tłumaczenie:
Umierałam każdego dnia, 
Czekając na ciebie
Kochanie, nie bój się,
Kochałam cię przez
Tysiąc lat
Będę cię kochała
Jeszcze przez tysiąc)

- To było... Piękne. Sama to napisałaś.?- byłem w szoku. Ale pozytywnym. Gdy śpiewała dostałem gęsiej skórki. Pokiwała głową.- To dla mnie.?- znów potwierdziła.- Dziękuję. Zaśpiewasz resztę.?
- Może innym razem. Jeszcze jej nie skończyłam. Nie wiem, czy jest dobra. Zaczęłam ją pisać jak was poznałam. Tą część napisałam kilka dni temu. Mam wrażenie jakby czegoś tam brakowało.
- Co ty. Płynie prosto z serca. Jest cudowna. Tak jak ty.- uśmiechnąłem się. Nina się nie odzywała. 
 Po chwili uniosła głowę, chyba chcąc coś powiedzieć, lecz  niestety albo na szczęście nasze usta znalazły się milimetry do siebie. Napięcie w pokoju stężało, a ona zamarła.  Nasze usta spotkały się po raz kolejny tego dnia. Całowaliśmy się tak zachłannie, że aż wargi mnie zabolały. Obróciliśmy się i nagle znalazłem się nad nią.  Jej dłoń znalazła się na moim torsie i próbowała mnie odepchnąć. Złapałem ją za drugi nadgarstek i przytrzymałem go na wysokości jej głowy. Zjechałem ustami na szyję i tu zacząłem ją całować.  Z westchnieniem przejechała wolną ręką po mojej klacie i zatrzymała się na sercu.

- Matko, ale ci serce wali.- powiedziała, a ja odessałem się od jej szyi.
- Tymczasowo moje serce znajduje się nieco niżej.
- O, doprawdy.? A gdzie dokładnie.?- jej oczy rozbłysły.
- Ja cię pokieruję…- uśmiechnąłem się szeroko.- Niżej.- zjechała ręką do mojego pępka.- Niżej..- zatrzymała się na moim kroczu.
- To żyje.!!- krzyknęła i zaczęła się śmiać, widząc moją minę.
- Oj, kochanie. Ty i te twoje dzikie węże.!
- Aj tam. Nie mów, że tego nie lubisz..- zrobiła obrażoną minę. Śmiałem się tak głośno, że prawdo podobnie sąsiedzi mnie słyszeli.- Foch z przytupem i melodyjką.- wstała i założyła ręce. Chyba chciała usiąść na skraju łóżka, ale coś jej nie wyszło i wylądowała tyłkiem na podłodze. Ze śmiechu sturlałem się na podłogę po drugiej stronie łoża.
- Auaa.. Mój tyłek.!- zawyła Nina. Szybko wstałem i podbiegłem do niej.
- Daj. Rozmasuję.- wyciągnąłem ręce w jej stronę, ale je odepchnęła i sama wstała. Padła twarzą na łóżko i się nie ruszała.
- Długo będę czekać.?- zniecierpliwiła się. 
- Serio.? Mogę.?- ucieszyłem się.
- No. A jak nie chcesz to zadzwonię po Lou. On na pewno dobrze masuje.
- Ani się waż. Nikt nie robi tego lepiej niż ja.- migiem usiadłem obok niej i zacząłem masować jej sexy tyłek. Po 15 minutach stwierdziła że wystarczy.
- I jak było.?
- Nie powiem, całkiem dobrze.
- Powiedziała z entuzjazmem nauczycielki oceniającej kartkówkę z matematyki...
- Pięć plus. - wstała.- A teraz idę się umyć.
- A dziękuję.? Zero kultury..
- Grabisz sobie kocie, grabisz sobie..- pokręciła głową.- Ale niech ci będzie. Dziękuję.- powiedziała i pocałowała mnie w usta. Kiedy chciałem ją objąć, wyślizgnęła się z pokoju i udała się do łazienki. Postanowiłem zrobić śniadanie. Ubrałem się szybko we wczorajsze ciuchy i zbiegłem na dół. Zrobiłem tosty i kawę dla Nins. Usiadłem przy stole i zacząłem pałaszować. Po chwili przyszła dziewczyna.
- Ślicznie wyglądasz.
- A dziękuję.- usiadła koło mnie i w minutę pochłonęła resztę tostów.
- Tam masz kawę.- wskazałem na szklankę stojącą na blacie.
- Oh.. Dziękuję, dziękuję, dziękuję. Kocham Cię.!- wypiła napój i rzuciła się na mnie.
- Tak wiem. Jestem boski. Ale musimy się już zbierać.- cmoknąłem ją w czoło.
- Co.? Gdzie.? Ja zostaję w domu... Nie pokażę się w takim stanie.- zaczęła marudzić.
- Świetnie wyglądasz. Nie zrzędź. Idź po torebkę czy co tam chcesz i jedziemy.
- A można wiedzieć dokąd.?- dociekała.
- Do nas. Muszę się przebrać. Potem jedziemy do centrum na podpisywanie płyt. A wieczorem na koncert.- wyszczerzyłem się.
- Pffff.. Miło, że uprzedzasz.
- Bierz co chcesz. Masz 2 minuty.- popchnąłem ją w stronę schodów i klapnąłem w tyłek.
- Ej no.! Nie pozwalaj sobie.- wbiegła na schody, ale gdy była w połowie wróciła się i podeszła do mnie bardzooo blisko. Uśmiechnęła się szeroko po czym złapała mnie za pośladki. Zaśmiałem się, a dziewczyna ze zwycięską miną weszła na schody.
- Nie pozwalaj sobie.
- Ty  możesz, a ja nie.? Jest coś takiego jak równo uprawnienia.- wbiegła na górę.
 Nie było jej już jakiś czas. Usiadłem więc w salonie. Moją uwagę przykuły puste butelki po whisky leżące pod stolikiem. Mój dobry humor prysł. Przed oczami pojawiły mmi się obrazy z dzisiejszej nocy. Zastanawiałem się, co takiego zrobiła.? Czekałem już 20 minut i zacząłem się martwić, dlatego szybkim krokiem wszedłem na piętro. Już chciałem otworzyć drzwi do jej pokoju, gdy usłyszałem jej głos.
* Co chcesz.??!...... Nie..... Nic mi nie jest........ Tak, jest tutaj... Co.?! Nie upiłam się przez to co zrobiłeś. Upiłam się bo nie mogłam wytrzymać ze świadomością, że cię nie powstrzymałam...... Nie chcę teraz o tym gadać...... Nie, ja Go kocham...... Muszę to wszystko przemyśleć. Nie wiem czy możemy tak po prostu zapomnieć i dalej się przyjaźnić... Nie mogę go okłamywać.... Powiem ci co postanowiłam. Cześć Harry.
  Zamurowało mnie. 

_________________________________________________________________
No i  jest następny... ;D





5 komentarzy:

  1. Boskie...fajnie, że Nina i Nialler razem. Uuu ale Harruś sobie grabi xD Genialny rozdział...:)
    +Skądś kojarzę tą akcję z klepaniem po tyłkach..:D A ten tekst o równouprawnieniach mój..<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jaki twój.?! co twoje to i moje bejbe.. <3 :D a ta akcja codziennie w szkole.. niee.? ;P

      Usuń
  2. Boskiee !! Nialler i Nina , wkońcu ;D

    OdpowiedzUsuń